Tuesday, May 2, 2017

Scieżki dzieciństwa


Tam gdzie się urodziłam, było pięknie chociaż biednie. Jak pomyslę o tej biedzie, w kontekscie mojego późniejszego życia, to chce mi się płakać. Jak ciężkie musiało być życie moich rodziców. Pamiętam zimy, mróz na oknach i wodę zamarzniętą w kuchni. Pamiętam, jak pomimo zasp sniegu, trzeba było isć do szkoły 3 kilometry w jedną stronę. Nigdy nie zapomnę, jak chodzilismy przez zamarznięte jezioro aby sobie skrócić drogę, a pod lodem pływały ryby. Parę razy slizgając się upadłam tyłem głowy uderzając w ten lód... Na wsi spędziłam pierwszych 15 lat i już nigdy tam nie wróciłam na stałe, ale do dzisiaj czuję sentyment do tamtych miejsc. Pamiętam pszczoły i łany zbóż, babie lato i zapach jesieni. Moje gąski i kury. Iglaste lasy, dziewicze jeziora, piaszczyste drogi i jarzębiny czerwone, torfowe łąki i grząskie sadzawki. Żurawiny i jagody, które zbierałam z babcią Marysią. Pamiętam też krzyż u ciotki w ogrodzie i moje tam dziecięce modlitwy. Do dzisiaj pamiętam twarze ludzi, zapach kwiatów i piękne włosy mojej mamy.
Odpusty z piszczącymi balonami, księdza pod baldachimem i tatę trzymającego mnie na rękach.
Ze szkoły najbardziej pamiętam nauczycielkę ze spiewu i moje piątki....
_________

No comments:

Post a Comment