Sunday, December 4, 2016

Żyć życiem...

Mija kolejny rok, lecz ciesząć się nie myslimy, że o kolejny rok jestesmy starsi....
Być może takie myslenie nie ma sensu gdy ma się 20 lat, lecz gdy ma sie trochę więcej?
Wspaniale by było, nie dzielic życia na etapy, tylko po prostu żyć, i cieszyć się jednakowo,
nie ważne czy ma się 20 czy 70 lat. W pewnych kulturach, w naszej niestety też, panuje
przeswiadczenie, że jak ma się powyżej 50-tki to już jest się starym, i niczego od życia nie
należy oczekiwać?! (ha)
W Stanach Zjednoczonych zauważyłam, nie wszyscy myslą w ten sposób.
Znam kobiety po 60-tce, które ubierają krótkie spodnice i tańczą na parkiecie.
Ktos powie "z tylu liceum z przodu muzeum"..,  może, lecz who cares, (kogo to obchodzi),
jak mowią Amerykanie. Po co sie przejmować, kiedy można po prostu "żyć życiem",
i być szczęsliwym.
W Ameryce większosć bogatych ludzi na starosć idzie do centrów starosci, gdzie żyje się
jak w złotej klatce, fryzjer na miejscu, restauracja na miejscu, sklep z drobiazgami
i pielegniarka też. Mają prywatne opiekunki, i żyją w luksusie, często do póżnej starosci.
Oczywiscie patrząc na to z drugiej strony, to takie życie jest odizolowaniem od swiata,
ale kto o tym mysli.
Natomiast, jeżeli weźmiemy pod uwage tych biedniejszych, to już sprawy się komplikują.
W przypadku choroby czy niedołęstwa, kwalifikują się do regularnych domów starosci,
gdzie w pokojach jest kilka łóżek.
Czy mają poczucie, że dzieci ich nie chcą? - to zależy. W kulturze amerykanskiej, poniekąd,
to normalne. Rodziny wielopokoleniowe, mieszkające w jednym domu, - to rzadkosć.
Zdarzają się takowe, może jeszcze, w kulturze hinduskiej, arabskiej, koreańskiej,
meksykanskiej, czy naszej - polskiej, gdzie dzieci opiekują się rodzicami, ale też już z tym,
coraz trudniej...
Coraz wiecej przybywa biednych ludzi, /Polaków też/, którzy mając skromne emerytury,
nie mają z czego opłacić podstawowych rachunków. Smutne -ale prawdziwe. Niby jest wiele
informacji jak otrzymać pomoc, lecz jak przyjdzie co do czego, to ludzie ci są zagubieni
i nie wiedzą gdzie się udać.
______________________
Proponuje za dużo nie mysleć, bo to też niedobrze, człowiek przestraszony tym co będzie,
spina się wewnętrznie i kurczy emocjonalnie. Zaczynają się choroby, często cały
posplatany ze sobą ciąg. Jak sobie pomóc? Zacznijmy .....tańczyć. Smieszne?- może.
Lecz chociaż mało się o tym mowi, taniec to swietna terapia i sposób na wyrażanie uczuć.
Oczyszcza psychikę z niepotrzebnych emocji i stersów. Ten rodzaj aktywnosci fizycznej
daje ogromny zastrzyk energii. Nienawidząc ćwiczeń zacznijmy tańczyc, obojetne ile
mamy lat i... ile dolarów na koncie.  Choreoterapia - terapia tańcem, staje sie coraz bardziej
populana. Faktem jest, że czasy niedobre i ludziom nie chce sie mysleć o rozrywkach...
Gdy przyjechałam do Ameryki prawie 30 lat temu, nocne kluby były pełne, ludzie się
bawili. Teraz natomiast, czasy niepewne, drożyzna i pracy mniej. Zewsząd słyszymy złe
prognozy, na internecie makabryczne wizje swiata.
W powojennej Polsce lat czterdziestych, czy pięćdziesiątych, ludzie byli zestresowani,
a jednak ogladając filmy z tego okresu, widzimy kolorowe sukienki w groszki, i taniec na
gruzach, czyż to nie był sposób odreagowania? A później, różne spotkania rodzinne,
i tak modne prywatki. Ludzie, pomimo ciężkich czasów, wiecej żyli życiem, mniej się izolowali.
Teraz natomiast żyjemy niepewnoscią i lękiem.
     A życie ucieka i żaden moment nie powróci, nie powróci ________

No comments:

Post a Comment