"Bardzo lubiłam pływać, uszyć sobie sukienkę, posłuchać dobrej muzyki, chodzić z mężem do kina. Mówię to w czasie przeszłym ponieważ mogłam to robić dawniej. Teraz mam syneczka, któremu wyciskam soczki, robię zupki. To sprawia mi wielką przyjemnosć, uważam bowiem, że nie jest to wygórowana cena za zdrowie i usmiechy naszego malca. A że talenty w tej dziedzinie zaowocowały, niech swiadczy czternascie kilogramów wagi i osiemdziesiąt pięć centynetrów wzrostu, które mój roczny Zbys osiągnął" - mówiła Anna German w 1976 roku, w magazynie Gospodyni. Niestety, nie było jej dane oglądac jak jej synek dorasta. Zmarła na raka w 1982 roku mając 46 lat, gdy jej synek był jeszcze był przedszkolakiem. Dzis, Zbigniew Tucholski - junior, ma 38 lat i z muzyką nie ma nic wspólnego, jego pasją jest kolejnictwo...
28 sierpnaia 1967 roku, Anna ze swym włoskim kierowcą Romano, jadą słynną Autostradą Słońca, z Rimini do Bolonii, gdzie German ma nagrywać płytę. Niestety, Romano zasypia za kierownicą i samochód uderza w mur, który oddziela jezdnię od zbocza wzniesienia. Uderzenie jest tak mocne, że Anna z impetem wylatuje przez okno, jej ciało spada w krzaki kilkanascie metrów od auta. Karetka, ktora przyjeżdża zabiera nieprzytomnego kierowcę do szpitala. Nikomu nie przyszło do głowy, że jeszcze ktos z nim jechał. Piosenkarkę znaleziono dopiero rano. Ciężko ranna przez całą noc czekała na pomoc. Lekarze powiedzieli, że będzie żyć ale do spiewania już nie wróci...
Jej sytuacja była rozpaczliwa. Długo nie mogła mówić. Przez 5 miesięcy była w gipsie, a kolejne 5 nadal unieruchomiona, chociaż już bez gipsu..
A jednak spiewanie było jej przeznaczeniem, na scenę powróciła po dwóch latach.
Pamietam jak dyrektorka Tetru Muzycznego we Wrocławiu - Maria Januszkiewicz - Nowicka opowiadała, że aby jej pomóc przełamać strach, przygotowano w tajemnicy w nocy (!?), playback. Wystąpiła w Sali Kongresowej w Warszawie, zaspiewała, a publicznosć zgotowała jej owację na stojąco. Przełamała strach, pokonała siebie, uwierzyła, że wbrew prognozom lekarzy, będzie spiewać. Czyż to nie jest przeznaczenie? Jej przeznaczeniem też było urodzić syna...
Pamiętam Anne German, był rok 1979. Koncert dla dzieci w Sali Kongresowej w Warszawie, w reżyserii Marii Januszkiewicz Nowickiej. Same sławy; Holoubek, Fronczewski, plejada tancerzy, spiewaków.
Stałam przy niej w finale na scenie, lecz aby dostrzec jej twarz musiałam spoglądać w górę, chociaż nosiłam wysokie obcasy. Była wysoka, szczupła i bardzo subtelna. Delikatny makijaż, rozpuszczone włosy
i czerwona sukienka, chyba z cieniutkiej włóczki. Była piękna.
Choć w Polsce miała wielu fanów to jednak największą miłoscią darzyli ja Rosjanie, teraz wyprodukowali o niej film. Miliony widzów gromadzi przed telewizorami ten niezwykły serial, tym bardziej fascynujący, że mało kto zna szczegóły biografii piosenkarki. Film "Anna German", opowiada o burzliwym i dramatycznym życiu German, która zrobiła międzynarodową karierę w latach 60 i 70. Wtedy to nazywano ją "Białym Aniołem" polskiej piosenki.
Mało dzisiaj jest takich postaci w swiecie muzycznego show - biznesu. Teraz z artystów robi się automaty. Manager bierze taki talent w swoje ręce i urabia go. Osoba często ma niewiele do powiedzenia. Tam gdzie w grę wchodzą wielkie pieniądze trudno byc sobą.
Irena Santor powiedziała o Annie German, że była człowiekiem przez duże "C".
Może dlatego, że była taka skromna, nikt do tej pory, po jej smierci, nie mówił o niej.
Skromnosć często siedzi cichutko ale zwycięża.
No comments:
Post a Comment