Monday, December 30, 2013
Szczęsliwego Nowego Roku.....
Lord, let this year be filled with the things
hat are truly good - with the comfort of warmth
in our relationships, with the strength to help those
who need our help and the humility and openness
to accept help from others.....
Happy New Year
Siły w pokonywaniu trudnosci,
energii w dążeniu do celu
mądrych decyzji i owocnych działań
serdecznych ludzi wokół
a w duszy ciepła i miłosci
Szczęsliwego Nowego Roku :)
Friday, November 15, 2013
Trans...fuzja
Anna Grodzka z Ruchu Palikota, posłanka RP urodzona w 1954 roku, przed zmianą płci kilka lat temu, nazywała się Krzysztof Bęgowski. Jest pierwszą transpłciową parlamentarzystką w Polsce. Założycielka fundacji Trans - fuzja. Działaczka na rzecz równouprawnienia osób transseksualnych, transwestytycznych, transgenderowych, jak innych wychodzących poza normy płciowe. Annna Grodzka jest absolwentką Uniwersytetu Warszawskiego, psycholożką, jest też producentką filmową. Twierdzi, że urodzila sie w nieprawodłowym ciele. Zdała sobie z tego sprawę gdy miala 11 lat i wtedy nadała sobie imię Anna. A jednak... ze związku z kobietą, zawartego w 1984 roku ma syna....? Tak więc teraz jej /jego/ syn nie ma oficjalnie ojca. Nie, nie, to znaczy ma, tylko ten ojciec zmienił się w kobietę. To znaczy, syn prawdopodobnie nie mowi już do taty - tato, tylko woła po imieniu. Lecz co będzie jak przyjdą wnuki?, jeden dziadek im "wypada" z liczby, ha ha. Czyli będą mieć 3 babcie i jednego dziadka...
Baaaaardzo to zawiłe.
...........................................................................................
Fronda.pl publikuje niezwykłe swiadectwo nawróconego transsektualisty, który urodził się jako Walt Heyer, a potem stał się Laurą. Po zmianie płci zaczął żałować tego co się stało. Opowiada, że zaburzenia tożsamosci płciowej doprowadziły go do uzależnienia od alkoholu, narkotyków i kilku prób samobójczych. Heyer w końcu poddal sie operacji, ktora nadała mu kobiecy wygląd. Najpierw mężczyzna przeszedł operację plastyczną wszczepienia biustu. Następnie były procedury, których dzis żałuje najbardziej - transformacja męskich genitaliów na te, przypominające wyglądem żeńskie organy rozrodcze. Walt liczył, że po operacji ustąpią jego lęki, frustracje i niepokoje, że skończy się wyniszczający go od dziecka stres. Ale po operacji stał się polem bitwy sprzecznych mysli i pragnień, które stały się przyczyną jeszcze większych frustracji i dysonansu. Z każdym dniem Heyer coraz bardziej utwierdzał się w przekonaiu, że operacja była oszustwem. Jego niezwykłe swiadectwo potwierdza tezę, że zabieg tzw. zmiany płci w żadnym stopniu nie jest leczeniem zaburzeń tożsamosci seksualnej, ale wprowadzeniem w psychikę cierpiącego człowieka jeszcze większego zamętu...(?)
...........................................................................................
I w zasadzie można by na tym skończyć, lecz... parę tygodni temu byłam na koncercie jazzowym mojej córki, w renomowanym Katerina's Club w Chicago. Wieczór prowadziła kobieta o bardzo interesującym wyglądzie. Była inteligentna, ładna i swietnie wprowadzała artystów na scenę. Miała niesamowite poczucie humoru. Zostałam jej przedstawiona. Nawet przez moment nie przeszło
mi przez mysl, że ta kobieta...urodzila się.......(?) ...chłopcem...
Żyje się raz, żyje się raz, żyje się tylko raz!
spiewała kiedys Irena Santor
......................
Baaaaardzo to zawiłe.
...........................................................................................
Fronda.pl publikuje niezwykłe swiadectwo nawróconego transsektualisty, który urodził się jako Walt Heyer, a potem stał się Laurą. Po zmianie płci zaczął żałować tego co się stało. Opowiada, że zaburzenia tożsamosci płciowej doprowadziły go do uzależnienia od alkoholu, narkotyków i kilku prób samobójczych. Heyer w końcu poddal sie operacji, ktora nadała mu kobiecy wygląd. Najpierw mężczyzna przeszedł operację plastyczną wszczepienia biustu. Następnie były procedury, których dzis żałuje najbardziej - transformacja męskich genitaliów na te, przypominające wyglądem żeńskie organy rozrodcze. Walt liczył, że po operacji ustąpią jego lęki, frustracje i niepokoje, że skończy się wyniszczający go od dziecka stres. Ale po operacji stał się polem bitwy sprzecznych mysli i pragnień, które stały się przyczyną jeszcze większych frustracji i dysonansu. Z każdym dniem Heyer coraz bardziej utwierdzał się w przekonaiu, że operacja była oszustwem. Jego niezwykłe swiadectwo potwierdza tezę, że zabieg tzw. zmiany płci w żadnym stopniu nie jest leczeniem zaburzeń tożsamosci seksualnej, ale wprowadzeniem w psychikę cierpiącego człowieka jeszcze większego zamętu...(?)
...........................................................................................
I w zasadzie można by na tym skończyć, lecz... parę tygodni temu byłam na koncercie jazzowym mojej córki, w renomowanym Katerina's Club w Chicago. Wieczór prowadziła kobieta o bardzo interesującym wyglądzie. Była inteligentna, ładna i swietnie wprowadzała artystów na scenę. Miała niesamowite poczucie humoru. Zostałam jej przedstawiona. Nawet przez moment nie przeszło
mi przez mysl, że ta kobieta...urodzila się.......(?) ...chłopcem...
Żyje się raz, żyje się raz, żyje się tylko raz!
spiewała kiedys Irena Santor
......................
Sunday, October 20, 2013
Mądrosci Paulo Coelho...refleksja
Jest czas rodzenia i czas umierania,
Czas sadzenia drzew i wyrywania tego, co zasadzono,
Czas zabijania i czas leczenia,
Czas burzenia i czas budowania,
Czas płaczu i czas smiechu,
Czas zawodzenia i czas pląsów,
Czas rzucania kamieni i czas ich zbierania,
Czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,
Czas szukania i czas tracenia,
Czas zachowania i czas wyrzucania,
Czas rodzenia i czas zszywania,
Czas milczenia i czas mówienia,
Czas miłowania i czas nienawisci,
Czas wojny i czas pokoju.
(Paulo Coelho - Jedenascie minut)
* Tajemnica szczęscia ukryta jest w tym, by widzieć wszystkie cuda swiata i nigdy nie zapomnieć o dwóch kroplach oliwy na łyżce.
* Ile dasz, tyle otrzymasz, czasem z najbardziej niespodziewanej strony.
* Miłosć nie jest pragnieniem, ani wiedzą, ani uwielbieniem. Jest wyzwaniem, ogniem niewidzialnym..
* Każdy ma prawo marzyć inaczej.
* Człowiek zakochany potrafi pojąć niepojmowalne i rozpoznać nierozpoznawalne jako, że miłosć jest kluczem do wszelkich tajemnic.
* Wszystkie ludzkie uczucia stają się malutkie, gdy patrzy sie na nie z dystansu.
* Ludzkosć wymysliła wiele sposobów samobójstwa. Ci, którzy próbują usmiercić ciało, znieważają Boskie przykazanie na równi z tymi, którzy próbują usmiercić swoją duszę, choć zbrodnia tych ostatnich jest mniej widoczna dla ludzkich oczu.
* Pielęgnuj swoje marzenia, trzymaj się swoich ideałów.
Maszeruj smiało do muzyki, którą tylko Ty słyszysz. Wielkie biografie powstają tylko z ruchu do przodu,
a nie oglądania się do tyłu.
Paulo Coelho
................................
Patrząc na polską scenę polityczną, w kontekscie przytoczonych mysli, nie widzę dobrej przyszłosci dla mojego kraju nad Wisłą. Tam się tylko powraca. Sciana oddziela przyszłosć. Młodzi ludzie są sfrustrowani, popadają w agresję jak ich rodzice. Na nowe wyzwania nie ma siły. Posługując się słowami przytoczonego Paulo Coelho, ludzie ulegają dogmatom i stają się fanatykami. Po prostu dlatego, że czasem jedynym ujsciem dla wątpliwosci, które nieustannie nękają ludzką duszę, jest FANATYZM
Saturday, October 19, 2013
Zacofany i pruderyjny swiat?
...
Chciałabym napisać o polityce lecz ostatnio jestem wszystkim zdegustowana.
Walka w Ameryce pomiędzy demokratami i republikanami, podczas gdy kraj tonie w długach, jest smieszna Własciwie to jestem zła na republikanów. Cholerni wyzyskiwacze. Tylko ich interesy są ważne. Bogacze kryją bogaczy. Najrozsądniejszym wyjsciem byłoby podniesć im wreszcie podatki. Wiem, że wielu afroamerykanów, (przeważnie - chociaż nie tylko), korzysta z wszelkich planów pomocowych. I to republikanów przyprawia o wsciekłosć! Ale żeby nie było reformy zdrowia to już skandal. Coraz więcej prac, i to dla ludzi swieżo po studiach, nie daje ubezpieczenia. Więc jak oni mają żyć. W Ameryce dobre studia kosztują i to baaardzo drogo. Wielu młodych kończy je z poważnym zadłużeniem,
a tu jeszcze trzeba płacić za głupią wizytę lekarską. Na pogotowiu córka znajomych, zaraz po
studiach, (gdy już przestała podlegać pod rodzinne ubezpieczenie), za półgodzinną wizytę w szpitalu
zapłaciła 900 dol. Przy tym to była zwykła angina, i lekarz nawet nie zrobił wymazu z gardła. To jest nienormalne i chore!!! Teraz zas, kiedy Obamacare już wchodzi, republikanie nadal stopują tę reformę?!
Firmy ubezpieczeniowe się bronią, lekarze też. Dawniej lekarz mógł wystawiać za wizytę nawet kilkaset dolarów, wkrótce dostanie tylko tyle, ile przewiduje grafik. Ha
.......................................................................................
W kosciele katolickim coraz więcej posądzeń o molestowaie. Ciężko przełknąć, że swiecka osoba ma rację, bo dla niektórych ksiądz to nadal swiętosć. Chociaż z drugiej strony podziwiam księży,
ich życie wcale nie jest łatwe. Ciągle na swieczniku, służba jak w wojsku.
Celibat powinien być zniesiony, wówczas mieliby własne dzieci, i rozumieliby jak czuje się rodzic,
którego dziecko było molestowane. Wtedy nie wygadywaliby bzdur, (jak Abp Michalik). Dziecko molestowane będzie zablokowane emocjonalnie do końca życia. Smutna prawda.
Jeżeli Kosciół się nie zmieni, to nic dobrego nie będzie, i na mszach będą przeważać ludzie starsi.
A z czasem trzeba będzie swiątynie wystawiać na sprzedaż.
Ktos mi zwrócił uwagę, że na polskiej mszy mówimy, (przed Ojcze nasz), "..dlatego osmielamy się mówić..."
Po co to słowo - osmielamy...?
Powiedziałam, to pewnie dlatego, że dawniej Bóg, to było cos nieosiągalnego. Bóg nie był dla wszystkich. Człowiek był takim malutkim stworkiem, wiecznie bojącym się Boga. Jak o cos prosił to błagalnie i na klęczkach, bo wiecznie czuł się winny i odrzucony.
Myslę, że czas trochę pozmieniać w słownictwie koscielnym. Teraz Boga rozumiemy jako siłę.
Bóg to siła, miłosć i dobry ojciec.
W amerykańskich kosciołach katolickich, wszyscy idą do komunii. Spowiedź jest raczej na życzenie.
Najważniejszą jest spowiedź przed pierwszą komunią swiętą. Respektuje się spowiedź powszechną na początku mszy, ..spowiadam się Bogu wszechmogącemu..
.........................................................................................
No i jeszcze seks. Hmmm
Nie możemy uważać, że seks ma służyć tylko prokreacji. Seks ma dawać ludziom radosć,
jeżeli się kochają. Przestańmy być naiwni. W innych religiach tak się uważa, tylko w naszej
wiecznie z tego seksu robi się problem. Jak można brudzić obraz czegos, co Bóg dał człowiekowi w darze. Seksualnosć człowieka jest czyms naturalnym, więc nie mówmy mu, jak on ma to robic i kiedy. Jeżeli w grę wchodzi miłosć, wszystko jest dopuszczalne. Lecz znowu... o seksie mówią ludzie, którzy z jakichs powodów, go nie rozumieją...
Swiat jest nowoczesny, a jednoczesnie straaaaaasznie zacofany.
I pruderyjny.
..........................................................
Chicago 2013
Chciałabym napisać o polityce lecz ostatnio jestem wszystkim zdegustowana.
Walka w Ameryce pomiędzy demokratami i republikanami, podczas gdy kraj tonie w długach, jest smieszna Własciwie to jestem zła na republikanów. Cholerni wyzyskiwacze. Tylko ich interesy są ważne. Bogacze kryją bogaczy. Najrozsądniejszym wyjsciem byłoby podniesć im wreszcie podatki. Wiem, że wielu afroamerykanów, (przeważnie - chociaż nie tylko), korzysta z wszelkich planów pomocowych. I to republikanów przyprawia o wsciekłosć! Ale żeby nie było reformy zdrowia to już skandal. Coraz więcej prac, i to dla ludzi swieżo po studiach, nie daje ubezpieczenia. Więc jak oni mają żyć. W Ameryce dobre studia kosztują i to baaardzo drogo. Wielu młodych kończy je z poważnym zadłużeniem,
a tu jeszcze trzeba płacić za głupią wizytę lekarską. Na pogotowiu córka znajomych, zaraz po
studiach, (gdy już przestała podlegać pod rodzinne ubezpieczenie), za półgodzinną wizytę w szpitalu
zapłaciła 900 dol. Przy tym to była zwykła angina, i lekarz nawet nie zrobił wymazu z gardła. To jest nienormalne i chore!!! Teraz zas, kiedy Obamacare już wchodzi, republikanie nadal stopują tę reformę?!
Firmy ubezpieczeniowe się bronią, lekarze też. Dawniej lekarz mógł wystawiać za wizytę nawet kilkaset dolarów, wkrótce dostanie tylko tyle, ile przewiduje grafik. Ha
.......................................................................................
W kosciele katolickim coraz więcej posądzeń o molestowaie. Ciężko przełknąć, że swiecka osoba ma rację, bo dla niektórych ksiądz to nadal swiętosć. Chociaż z drugiej strony podziwiam księży,
ich życie wcale nie jest łatwe. Ciągle na swieczniku, służba jak w wojsku.
Celibat powinien być zniesiony, wówczas mieliby własne dzieci, i rozumieliby jak czuje się rodzic,
którego dziecko było molestowane. Wtedy nie wygadywaliby bzdur, (jak Abp Michalik). Dziecko molestowane będzie zablokowane emocjonalnie do końca życia. Smutna prawda.
Jeżeli Kosciół się nie zmieni, to nic dobrego nie będzie, i na mszach będą przeważać ludzie starsi.
A z czasem trzeba będzie swiątynie wystawiać na sprzedaż.
Ktos mi zwrócił uwagę, że na polskiej mszy mówimy, (przed Ojcze nasz), "..dlatego osmielamy się mówić..."
Po co to słowo - osmielamy...?
Powiedziałam, to pewnie dlatego, że dawniej Bóg, to było cos nieosiągalnego. Bóg nie był dla wszystkich. Człowiek był takim malutkim stworkiem, wiecznie bojącym się Boga. Jak o cos prosił to błagalnie i na klęczkach, bo wiecznie czuł się winny i odrzucony.
Myslę, że czas trochę pozmieniać w słownictwie koscielnym. Teraz Boga rozumiemy jako siłę.
Bóg to siła, miłosć i dobry ojciec.
W amerykańskich kosciołach katolickich, wszyscy idą do komunii. Spowiedź jest raczej na życzenie.
Najważniejszą jest spowiedź przed pierwszą komunią swiętą. Respektuje się spowiedź powszechną na początku mszy, ..spowiadam się Bogu wszechmogącemu..
.........................................................................................
No i jeszcze seks. Hmmm
Nie możemy uważać, że seks ma służyć tylko prokreacji. Seks ma dawać ludziom radosć,
jeżeli się kochają. Przestańmy być naiwni. W innych religiach tak się uważa, tylko w naszej
wiecznie z tego seksu robi się problem. Jak można brudzić obraz czegos, co Bóg dał człowiekowi w darze. Seksualnosć człowieka jest czyms naturalnym, więc nie mówmy mu, jak on ma to robic i kiedy. Jeżeli w grę wchodzi miłosć, wszystko jest dopuszczalne. Lecz znowu... o seksie mówią ludzie, którzy z jakichs powodów, go nie rozumieją...
Swiat jest nowoczesny, a jednoczesnie straaaaaasznie zacofany.
I pruderyjny.
..........................................................
Chicago 2013
Tuesday, August 6, 2013
Czarodziejski Flet i Marlena Dzis
Młoda polska spiewaczka - MARLENA DZIS wystąpi w Chicago
w chicagowskiej American Chamber Opera
w Czarodziejskim Flecie, (The Magic Flute),
Wolfganga Amadeusza Mozarta,
w dniach 11-go, 16-go i 17-go sierpnia 2013
MARLENĘ DZIS możemy podziwiać w roli Królowej Nocy - jednej z głównych
bohaterek Opery
Rola Królowej napisana na sopran koloraturowy, uchodzi za jedną
z najtrudniejszych ról operowych.
Czarodziejski Flet to niesmiertelne arcydzieło Mozarta. Jest jedną z najsłynniejszych
oper w historii gatunku i jednym z ostatnich dzieł genialnego kompozytora.
Uniwersalna, przemawiająca językiem basni do wszystkich ludzi, niezależnie od wieku i wykształcenia, opowiesć, o odwiecznej walce dobra ze złem
Bilety można nabywać tuż przed przedstawieniem lub przez internet:
www.americanchamberopera.org
(group rates available: info@americanchamberopera.org)
promotional code: "MARLENA"
(kod Marlena - wpisujemy aby uzyskać zniżkę na bilet)
11 go sierpna w niedzielę o 4 po południu
16 go sierpnia w piątek o 7 wieczorem
17 go sierpnia w sobotę o 7 wieczorem
Adres: The Chicago Temple
77 W. Washington St, Chicago
Marlena Dzis - sopran koloraturowy jest absolwentką wydziału muzycznego Loyola University
w Nowym Orleanie, (bachelor degree), oraz Northwestern University w Evanston IL,
(master of music, voice). Ma na swoim koncie wiele wystepów operowych m.innymi u boku
Placido Domingo w Operze w Nowym Orleanie. W ubieglym roku - 2012 - uczestniczyła
w warsztatach operowych w Grazu koło Wiednia, (Austria).
Opera - Czarodziejski Flet - wystawiona będzie w języku angielskim.
ZAPRASZAMY
__________________________
Friday, July 26, 2013
Na dzień dobry..
Boże, mój Boże,
Wierzę w Ciebie
Tak jak niewidomy wierzy w słońce
Nie dlatego, że je widzi
Lecz dlatego, że je czuje
Phil Bosmans
Wierzę w Ciebie
Tak jak niewidomy wierzy w słońce
Nie dlatego, że je widzi
Lecz dlatego, że je czuje
Phil Bosmans
Monday, July 15, 2013
Koreańska telewizja i nasz bałagan
Włączam telewizję amerykańską, za chwilę polską. Wszędzie jakies zagrożenia, kłótnie na tle politycznym, bankructwa państw, strajki, samobójstwa znanych ludzi, morderstwa. I te tematy ciągle powtarzane, przetwarzane, wyolbrzymiane. Bardzo mało tematów o radosciach dnia codziennego o "życiu życiem". Boże czy ten swiat oszalał?!
______________________ Kiedys przez przypadek włączono mi południowo koreański, 24-godzinny program. Później kompania chciała mi go zabrać, ale postanowiłam płacić by ten kanał mieć. Ogłądam więc i oczom nie wierzę. Piękne programy muzyczne, historyczne i filmy - tłumaczone na angielski!
Wszędzie pojawiają się angielskie napisy. 90% programow ma tłumaczenia na angielski, /oprócz wiadomosci/. Wspaniałe programy medyczne z ilustracjami - tłumaczone na angielski! Programy o wsi koreańskiej, o medycynie naturalnej, o zmaganich w zdobywaniu owoców morza, o starych ludziach - tłumaczone na angielski! Rozmowy z artystami, filmowcami, pisarzami, buddystami, chrzescijanami - tłumaczone na angielski! Hej.....jak im się chce !!! W polskiej telewizji niewiele filmów ma tłumaczenia na angielski, a już bardzo mało ma napisy.
Tak jakby nie było nam potrzebne, aby ktos z innej kultury zapoznał się z naszą?!
A przecież nawet Polacy, którzy wyjechali dawno i nie najlepiej rozumieją po polsku, chcą oglądać polską telewizję. Takie napisy bardzo by im pomogły w oglądaniu naszych programów, tym samym powiększyłoby się grono miłosników Polski! Wyobrażam sobie nasze dziennikarki. Zapewne żadna by nie chciała wchodzic do polskich gospodarstw i rozmawiac z brudnymi ludzmi, no bo jakże, przecież to inna klasa i rasa, /ha ha ha/. A tamte? jedzą z ludźmi, rozmawiaja, kłaniają się w pas starszym. /Niesamowicie honorują drugą osobę/. Inna kultura, inne podejscie, inna szkoła życia. Czy można więc dziwic się, że kraj ten zaczyna przodowac na swiecie?
Filmy koreańskie kręcone sa inną techniką niż polskie, czy amerykańskie. Sceny są wydłużane, aktorzy filmowi grają bardzo teatralnie. Tresci w nich zawarte są ciekawe, a przede wszystkim, nie są nasycone seksem. Nawet jeżeli przebija ten temat, to jest pokazany w sposób bardzo subtelny, że człowiek nie czuje się zażenowany oglądając.
Ach zapomniałam, oni jeszcze dają tłumaczenia niektórych programów, na chiński i hiszpański.
Bardzo pracowity naród
_______________
Postanowiłam odwiedzic koreańską restaurację. Tyle warzyw, talerzyków, wspaniała zupa, mięso, ryby, /nie podaje się kawy/. W koreanskiej tradycji stawia się przede wszystkim na rodzinę. Jedzenie w gronie rodzinnym jest tradycją. Bardzo popularne są nadal rodziny wielopokoleniowe
mieszkające pod jednym dachem, gdzie szacunek dla starszych jest na pierwszym miejscu.
Nasza telewizja natomiast stała się natarczywa. Bardzo popularne stało się małpowanie programów amerykańskich. Można powiedzieć, że niektóre programy są "sciągnięte żywcem".
Ponadto... ciągle się kłócimy. W naszym polskim życiu nie ma miejsca na kreatywnosć i twórcze myslenie. Ktos powiedział, że w bałaganie łatwiej rządzic i łatwiej ludźmi manipulować...
Może to i prawda
______________________ Kiedys przez przypadek włączono mi południowo koreański, 24-godzinny program. Później kompania chciała mi go zabrać, ale postanowiłam płacić by ten kanał mieć. Ogłądam więc i oczom nie wierzę. Piękne programy muzyczne, historyczne i filmy - tłumaczone na angielski!
Wszędzie pojawiają się angielskie napisy. 90% programow ma tłumaczenia na angielski, /oprócz wiadomosci/. Wspaniałe programy medyczne z ilustracjami - tłumaczone na angielski! Programy o wsi koreańskiej, o medycynie naturalnej, o zmaganich w zdobywaniu owoców morza, o starych ludziach - tłumaczone na angielski! Rozmowy z artystami, filmowcami, pisarzami, buddystami, chrzescijanami - tłumaczone na angielski! Hej.....jak im się chce !!! W polskiej telewizji niewiele filmów ma tłumaczenia na angielski, a już bardzo mało ma napisy.
Tak jakby nie było nam potrzebne, aby ktos z innej kultury zapoznał się z naszą?!
A przecież nawet Polacy, którzy wyjechali dawno i nie najlepiej rozumieją po polsku, chcą oglądać polską telewizję. Takie napisy bardzo by im pomogły w oglądaniu naszych programów, tym samym powiększyłoby się grono miłosników Polski! Wyobrażam sobie nasze dziennikarki. Zapewne żadna by nie chciała wchodzic do polskich gospodarstw i rozmawiac z brudnymi ludzmi, no bo jakże, przecież to inna klasa i rasa, /ha ha ha/. A tamte? jedzą z ludźmi, rozmawiaja, kłaniają się w pas starszym. /Niesamowicie honorują drugą osobę/. Inna kultura, inne podejscie, inna szkoła życia. Czy można więc dziwic się, że kraj ten zaczyna przodowac na swiecie?
Filmy koreańskie kręcone sa inną techniką niż polskie, czy amerykańskie. Sceny są wydłużane, aktorzy filmowi grają bardzo teatralnie. Tresci w nich zawarte są ciekawe, a przede wszystkim, nie są nasycone seksem. Nawet jeżeli przebija ten temat, to jest pokazany w sposób bardzo subtelny, że człowiek nie czuje się zażenowany oglądając.
Ach zapomniałam, oni jeszcze dają tłumaczenia niektórych programów, na chiński i hiszpański.
Bardzo pracowity naród
_______________
Postanowiłam odwiedzic koreańską restaurację. Tyle warzyw, talerzyków, wspaniała zupa, mięso, ryby, /nie podaje się kawy/. W koreanskiej tradycji stawia się przede wszystkim na rodzinę. Jedzenie w gronie rodzinnym jest tradycją. Bardzo popularne są nadal rodziny wielopokoleniowe
mieszkające pod jednym dachem, gdzie szacunek dla starszych jest na pierwszym miejscu.
Nasza telewizja natomiast stała się natarczywa. Bardzo popularne stało się małpowanie programów amerykańskich. Można powiedzieć, że niektóre programy są "sciągnięte żywcem".
Ponadto... ciągle się kłócimy. W naszym polskim życiu nie ma miejsca na kreatywnosć i twórcze myslenie. Ktos powiedział, że w bałaganie łatwiej rządzic i łatwiej ludźmi manipulować...
Może to i prawda
Sunday, June 2, 2013
Keep trusting...
Keep trusting and expecting God to work
in your life,
making the right dreams come true,
at the right times
and - in the right ways
..................
Szanuj dziecko swoje
* Nie psuj mnie. Dobrze wiem, że nie powinienem mieć tego wszystkiego, czego się domagam. To tylko próba sił z mojej strony.
* Nie bój się stanowczosci. Własnie tego potrzebuję - poczucia bezpieczeństwa.
* Nie bagatelizuj moich złych nawyków. Tylko Ty możesz pomóc mi zwalczyć zło, póki jest to jeszcze w ogóle możliwe.
* Nie rób ze mnie większego dziecka, niż jestem. To sprawia, że przyjmuję postawę głupio dorosłą.
* Nie zwracaj mi uwagi przy innych ludziach, jesli nie jest to absolutnie konieczne. O wiele bardziej przejmuję się tym co mówisz, jesli rozmawiamy w cztery oczy.
* Nie wmawiaj mi, że błędy, które popełniam, są grzechem. To zagraża mojemu poczuciu wartosci.
* Nie chroń mnie przed konsekwencjami. Czasami dobrze jest nauczyć się rzeczy bolesnych i nieprzyjemnych.
* Nie przejmuj się za bardzo, gdy mówię, że cię nienawidzę. To nie Ty jestes wrogiem lecz Twoja miażdżąca przewaga.
* Nie zwracaj zbytniej uwagi na moje drobne dolegliwosci. Czasami wykorzystuję je, by przyciągnąć Twoją
uwagę.
* Nie zrzędź. W przeciwnym razie muszę się przed Tobą bronić i robię się głuchy.
* Nie dawaj mi obietnic bez pokrycia. Czuję się przeraźliwie tłamszony, kiedy nic z tego wszystkiego nie wychodzi.
* Nie zapominaj, że jeszcze trudno mi jest precyzyjnie wyrazić mysli. To dlatego, nie zawsze się rozumiemy.
* Nie sprawdzaj z uporem maniaka mojej uczciwosci. Zbyt łatwo strach zmusza mnie do kłamstwa.
* Nie bądź niekonsekwentny. To mnie ogłupia i wtedy tracę całą moją wiarę w Ciebie.
* Nie odtrącaj mnie, gdy dręczę Cie pytaniami. Może się wkrótce okazać, że zamiast prosić Cię o wyjasnienia, poszukam ich gdzie indziej.
* Nie wmawiaj mi, że moje lęki są głupie. One po prostu są.
* Nie rób z siebie nieskazitelnego ideału. Prawda na Twój temat byłaby w przyszłosci nie do zniesienia. Nie wyobrażaj sobie, iż przepraszając mnie stracisz autorytet. Za uczciwą grę umiem podziękować miłoscią, o jakiej Ci się nie sniło.
* Nie zapominaj, że uwielbiam wszelkiego rodzaju eksperymenty. To po prostu mój sposób na życie, więc
przymknij na to oczy.
* Nie bądź slepy i przyznaj, że ja też rosnę. Wiem, jak trudno dotrzymać mi kroku w tym galopie,
ale zrób co możesz, żeby nam się udało.
* Nie bój się miłosci. NIGDY. /Prosba dziecka - autor: Janusz Korczak
...................
W Polsce rok 2012 był Rokiem Janusza Korczaka.
"Idee Korczaka rozchodzą sie po swiecie, są nie tylko przyjmowane jako teorie, ale i wprowadzane w życie. Janusz Korczak, (Henryk Goldszmit - ur. 1879). W roku 1905 otrzymuje dyplom lekarza i rozpoczyna pracę jako pediatra w szpitalu. W 1912 zostaje dyrektorem Domu Sierot przy ul. Krochmalnej w Warszawie. To w nim Korczak tworzy oryginalny program wychowawczy, w krórym sięga po nowe srodki wychowawcze takie jak: samorząd dziecięcy, sąd koleżeński, gazetkę szkolną, specjalne dyżury.
Swoim podopiecznym towarzyszył do końca.
Zginął 6 sierpnia 1942 roku, ze swoimi wychowankami, w obozie zagłady w Treblince.
......................................
..................... .
* Nie bój się stanowczosci. Własnie tego potrzebuję - poczucia bezpieczeństwa.
* Nie bagatelizuj moich złych nawyków. Tylko Ty możesz pomóc mi zwalczyć zło, póki jest to jeszcze w ogóle możliwe.
* Nie rób ze mnie większego dziecka, niż jestem. To sprawia, że przyjmuję postawę głupio dorosłą.
* Nie zwracaj mi uwagi przy innych ludziach, jesli nie jest to absolutnie konieczne. O wiele bardziej przejmuję się tym co mówisz, jesli rozmawiamy w cztery oczy.
* Nie wmawiaj mi, że błędy, które popełniam, są grzechem. To zagraża mojemu poczuciu wartosci.
* Nie chroń mnie przed konsekwencjami. Czasami dobrze jest nauczyć się rzeczy bolesnych i nieprzyjemnych.
* Nie przejmuj się za bardzo, gdy mówię, że cię nienawidzę. To nie Ty jestes wrogiem lecz Twoja miażdżąca przewaga.
* Nie zwracaj zbytniej uwagi na moje drobne dolegliwosci. Czasami wykorzystuję je, by przyciągnąć Twoją
uwagę.
* Nie zrzędź. W przeciwnym razie muszę się przed Tobą bronić i robię się głuchy.
* Nie dawaj mi obietnic bez pokrycia. Czuję się przeraźliwie tłamszony, kiedy nic z tego wszystkiego nie wychodzi.
* Nie zapominaj, że jeszcze trudno mi jest precyzyjnie wyrazić mysli. To dlatego, nie zawsze się rozumiemy.
* Nie sprawdzaj z uporem maniaka mojej uczciwosci. Zbyt łatwo strach zmusza mnie do kłamstwa.
* Nie bądź niekonsekwentny. To mnie ogłupia i wtedy tracę całą moją wiarę w Ciebie.
* Nie odtrącaj mnie, gdy dręczę Cie pytaniami. Może się wkrótce okazać, że zamiast prosić Cię o wyjasnienia, poszukam ich gdzie indziej.
* Nie wmawiaj mi, że moje lęki są głupie. One po prostu są.
* Nie rób z siebie nieskazitelnego ideału. Prawda na Twój temat byłaby w przyszłosci nie do zniesienia. Nie wyobrażaj sobie, iż przepraszając mnie stracisz autorytet. Za uczciwą grę umiem podziękować miłoscią, o jakiej Ci się nie sniło.
* Nie zapominaj, że uwielbiam wszelkiego rodzaju eksperymenty. To po prostu mój sposób na życie, więc
przymknij na to oczy.
* Nie bądź slepy i przyznaj, że ja też rosnę. Wiem, jak trudno dotrzymać mi kroku w tym galopie,
ale zrób co możesz, żeby nam się udało.
* Nie bój się miłosci. NIGDY. /Prosba dziecka - autor: Janusz Korczak
...................
W Polsce rok 2012 był Rokiem Janusza Korczaka.
"Idee Korczaka rozchodzą sie po swiecie, są nie tylko przyjmowane jako teorie, ale i wprowadzane w życie. Janusz Korczak, (Henryk Goldszmit - ur. 1879). W roku 1905 otrzymuje dyplom lekarza i rozpoczyna pracę jako pediatra w szpitalu. W 1912 zostaje dyrektorem Domu Sierot przy ul. Krochmalnej w Warszawie. To w nim Korczak tworzy oryginalny program wychowawczy, w krórym sięga po nowe srodki wychowawcze takie jak: samorząd dziecięcy, sąd koleżeński, gazetkę szkolną, specjalne dyżury.
Swoim podopiecznym towarzyszył do końca.
Zginął 6 sierpnia 1942 roku, ze swoimi wychowankami, w obozie zagłady w Treblince.
......................................
..................... .
Monday, April 29, 2013
Tu dziad spoczął, tu ojciec
Im jestem starsza tym bardziej kocham mój kraj. Nie sposób oderwać się od wspomnień.
Patrzę na mapę Polski, widzę Lublin, Zamosć, Parczew, Kraków, Wrocław, Hel, Gdańsk.
Wszędzie byłam, prawie w każdym większym i mniejszym miescie. Pola Grunwaldu, miasteczka w Małopolsce, Warszawa, Zakopane i góry, hotel Rzeszów, Katowicki Spodek, Krakowski Rynek, Białystok, Poznań czy Szczecin - /gdzie poczułam pierwsze ruchy mojego dziecka/.
A teraz to oddalenie. Więc gdzie jestem?
W Polsce, w latach młodosci, czy w dojrzałej Ameryce. Jakis żal wchodzi do serca.
Próbuję go zlokalizować. Czy to żal za młodoscią?. A może za Polską?
...................
Myslę, że pierwsze pokolenie przyjeżdżając tutaj jest jak rozdarta sosna.
Chociaż generalnie jest radosć. Przecież jestesmy w Ameryce! Jadąc tutaj każdy mysli, że złapał konia za ogon. Dopiero po jakims czasie zauważa, że Ameryka przedstawiana w opowiesciach jest inna od tej rzeczywistej, że dolary nie leżą na ulicy...
A nasze tęsknoty? Cóż. Pozostaną.. Konstanty Ildefons Gałczyński pisał:
Kraju mój, kraju barwny pelargonii i malwy. Kraju węgla i stali, i sosny i konwalii.
Grudka twej ziemi w ręku swieci nawet po ciemku. Tys mój w sniegu w spiekocie,
tu dziad spoczął, tu ojciec...
Patrzę na mapę Polski, widzę Lublin, Zamosć, Parczew, Kraków, Wrocław, Hel, Gdańsk.
Wszędzie byłam, prawie w każdym większym i mniejszym miescie. Pola Grunwaldu, miasteczka w Małopolsce, Warszawa, Zakopane i góry, hotel Rzeszów, Katowicki Spodek, Krakowski Rynek, Białystok, Poznań czy Szczecin - /gdzie poczułam pierwsze ruchy mojego dziecka/.
A teraz to oddalenie. Więc gdzie jestem?
W Polsce, w latach młodosci, czy w dojrzałej Ameryce. Jakis żal wchodzi do serca.
Próbuję go zlokalizować. Czy to żal za młodoscią?. A może za Polską?
...................
Myslę, że pierwsze pokolenie przyjeżdżając tutaj jest jak rozdarta sosna.
Chociaż generalnie jest radosć. Przecież jestesmy w Ameryce! Jadąc tutaj każdy mysli, że złapał konia za ogon. Dopiero po jakims czasie zauważa, że Ameryka przedstawiana w opowiesciach jest inna od tej rzeczywistej, że dolary nie leżą na ulicy...
A nasze tęsknoty? Cóż. Pozostaną.. Konstanty Ildefons Gałczyński pisał:
Kraju mój, kraju barwny pelargonii i malwy. Kraju węgla i stali, i sosny i konwalii.
Grudka twej ziemi w ręku swieci nawet po ciemku. Tys mój w sniegu w spiekocie,
tu dziad spoczął, tu ojciec...
Monday, March 25, 2013
Podróże kształcą
W lutym wybrałam się do Polski. Najpierw do Krakowa, następnie do Lublina i jeszcze trochę dalej na wschód. Na lotnisku O'Hare spotkałam dawnych znajomych, którzy odprowadzali pana Janka. Ten Janek to pijaczyna nieszczęsna. Koledzy załatwiali mu kolejne prace, a on nic tylko wódka. Był nawet na odwyku, lecz niestety, miłosć do wódki zwyciężyła. Tak więc, kupili mu bilet i przyprowadzili na lotnisko, prosząc mnie przy okazji o "zerknięcie" na delikwenta. Ja to mam szczęscie. Janek mówię, stój prosto i ani mru-mru, bo nie wpuszczą cię na samolot. Tuż przed pierwszymi bramkami Janek poszedł kupić dużą butlę wódki i perfumy dla matki. Jakos przeszedł kontrolę, chociaż badali go alkomatem. Gdzie moja wódka, pyta mnie za chwilę, ja kupiłem wódkę! Będziesz ją miał, mówię, ale teraz trzymaj sie w pionie. W samolocie przynoszą mu zakupioną wczesniej wódkę. Myslałam, że to prezent dla kogos w Polsce, a tu nic z tych rzeczy. Po kilku godzinach lotu zaczął sobie tę wódkę nalewać do kubeczka, w którym wczesniej stewardessa przyniosła mu drinka. Widzę kątem oka, /jako, że siedzimy niedaleko/, że już połowę wypił. W pijanym zwidzie krzyczy - jadę do Polski! - jadę do Polski!... Niektórzy pasażerowie są wsciekli, bo zapach potu połączony z wyziewami alkoholu, daje niesamowitą "mieszankę zapachową". Janek tymczasem, próbuje cos mówic do młodej dziewczyny, która zajmuje miejsce obok niego. Czemu ona tam jeszcze siedzi, zastanawiam się, przecież koło mnie jest wolne miejsce. Podchodzę do niej i proponuję aby sie przesiadła.
Co ja tu robię, słyszę jak Janek "gwarzy" do siebie, co ja tu robię? O dziwo, stewardessy nie reagują.
Wołam jedną i mowię, że pan Janek wytrąbił już większą częsć butelki, aby mu zabrała resztę, bo jak tak dalej pojdzie to będzie sztywny w Warszawie......Byc może się mylę, ale wydaje mi się, że w innych liniach taki pan Janek spędziłby lot w izolatce, /jeżli takowe są/, lub na siedzeniu ale przypiąty pasami, ponieważ w samolocie polskich linii, chwilami zajmował częsć miejsca tej niesmiałej dziewczyny, opierał się o nią, a ona zapłaciła za lot i za komfort?!
.....
Na wschodzie Polski smutno. Na wsiach pustki. Wszędzie tabliczki "uwaga zły pies", albo "uwaga luźno latający pies". Czyżby aż tak było niebezpiecznie? Widać, że wszędzie ludzie się izolują. Przy sklepach wiejskich stoją zadaszenia z szumnie brzmiącymi napisami typu "Pijalnia piwa". Co to znaczy pijalnia?!
I czyim interesom te budki służą? Tłumaczono mi, że niby po to by "pomóc" pijącym..
....
Powrót mam z Warszawy. I znowu podczas kontroli poczułam znajomy zapach, (ale to już nie był Pan Janek). No cóż pomyslałam, rozstania bywają smutne i skropione łzami alkoholu. A co tam, idę się odprężyć i wypić jakąs kawę. Ale zaraz, co się dzieje? Podchodzę do grupki ludzi i cóż widzę. Pijany mężczyzna leży na lsniącej posadzce, a z ust wyplywa mu flegma. O nie!!!
Jakas leciwa dama, w butach powyżej kolan, gestykuluje i cos tłumaczy do ludzi. Leżący mamrocze, na jego czole widzę duże krople potu. Pomoc przyjeżdża i zabiera go, dopiero po15 minutach.
No coż, "zmogło" go, mówiąc językiem pana Zagłoby, pewnie za dużo pił wódki, a za mało wody.
Lot był opóźniony 3 godziny. Ale leżącego mężczyzny, już nie zobaczyłam w samolocie...
Co ja tu robię, słyszę jak Janek "gwarzy" do siebie, co ja tu robię? O dziwo, stewardessy nie reagują.
Wołam jedną i mowię, że pan Janek wytrąbił już większą częsć butelki, aby mu zabrała resztę, bo jak tak dalej pojdzie to będzie sztywny w Warszawie......Byc może się mylę, ale wydaje mi się, że w innych liniach taki pan Janek spędziłby lot w izolatce, /jeżli takowe są/, lub na siedzeniu ale przypiąty pasami, ponieważ w samolocie polskich linii, chwilami zajmował częsć miejsca tej niesmiałej dziewczyny, opierał się o nią, a ona zapłaciła za lot i za komfort?!
.....
Na wschodzie Polski smutno. Na wsiach pustki. Wszędzie tabliczki "uwaga zły pies", albo "uwaga luźno latający pies". Czyżby aż tak było niebezpiecznie? Widać, że wszędzie ludzie się izolują. Przy sklepach wiejskich stoją zadaszenia z szumnie brzmiącymi napisami typu "Pijalnia piwa". Co to znaczy pijalnia?!
I czyim interesom te budki służą? Tłumaczono mi, że niby po to by "pomóc" pijącym..
....
Powrót mam z Warszawy. I znowu podczas kontroli poczułam znajomy zapach, (ale to już nie był Pan Janek). No cóż pomyslałam, rozstania bywają smutne i skropione łzami alkoholu. A co tam, idę się odprężyć i wypić jakąs kawę. Ale zaraz, co się dzieje? Podchodzę do grupki ludzi i cóż widzę. Pijany mężczyzna leży na lsniącej posadzce, a z ust wyplywa mu flegma. O nie!!!
Jakas leciwa dama, w butach powyżej kolan, gestykuluje i cos tłumaczy do ludzi. Leżący mamrocze, na jego czole widzę duże krople potu. Pomoc przyjeżdża i zabiera go, dopiero po15 minutach.
No coż, "zmogło" go, mówiąc językiem pana Zagłoby, pewnie za dużo pił wódki, a za mało wody.
Lot był opóźniony 3 godziny. Ale leżącego mężczyzny, już nie zobaczyłam w samolocie...
Sunday, March 3, 2013
Miłosć Boga jest jak ocean
/W internecie napotkałam taki piękny tekst. Nie znam autora lecz serdecznie polecam/
___________________
Zimowy, wiatr tańczył za oknami szpitala w Dallas, kiedy lekarz wszedł do małego pokoju, w którym leżała Diana, wciąż wykończona po operacji. Jej mąż, Dawid trzymał jej rękę, kiedy drżeli w oczekiwaniu na wiadomosć. Tamtego popołudnia, 10 marca 1991 roku, komplikacje zmusiły Dianę, która była dopiero w 24 tygodniu ciąży, do cesarskiego cięcia. Miało ono sprowadzić na swiat córeczkę. Rodzice mieli swiadomosć, że mierząca 30,5 centymetra i ważąca 708 gramów dziewczynka, urodziła się niebezpiecznie wczesnie. Słowa lekarza nadal wydawały się być raniącymi ich bombami: "nie wydaje mi się, aby były szanse na jej przeżycie" powiedział tak delikatnie jak mógł. Po czym zaczął opisywać problemy, jakim Mary musiałaby stawić czoła, gdyby przeżyła. Rodzice słuchali sparaliżowani.
"Może mieć kłopoty z chodzeniem i mówieniem. Może być niewidoma, lub mieć porażenie mózgowe...
Z biegiem dni pojawiały się nowe troski. Okazało się, że system nerwowy Mary jest niedojrzały i najdelikatniejszy pocałunek lub pieszczota, mogły tylko przyczynić sie do jej cierpienia.Rodzice nie mogli jej nawet kołysać. Wszystko co mogli robić, kiedy Mary w plątaninie rurek i przewodów walczyła o życie, pod ultrafioletowym swiatłem, to modlić się, aby Bóg był blisko ich drogocennej córeczki.
Mary powolutku rosła w siłę. Po 2 miesiącach jej rodzice mogi ją już wziąć w ramiona. A po kolejnych dwóch, pomimo braku nadziei ze strony lekarzy, zabrali ją do domu.
........Pięć lat pózniej Mary była drobną, acz zaczepną dziewczynką z lsniącymi szarymi oczkami i nienasyconą chęcią życia. Nie okazywała żadnych oznak psychicznego czy fizycznego osłabienia. Była normalnym, zdrowym dzieckiem. Pewnego popołudnia, 5 letnia Mary siedziała na kolanach mamy w parku, niedaleko domu. Jak zawsze szczebiotała, kiedy nagle ucichła. Wtulając się w mamę zapytała: "czujesz to?".
Diana wyczuwając w powietrzu nadchodzacą burzę odpowiedziała, tak, pachnie jak nadchodzący deszcz.
Mała Mary zamykając oczy spytała jeszcze raz:, "czujesz to?". Tak, odpowiedziała mama, pachnie deszczem. Nie mamusiu, pachnie jak ON.
Podczas długich nocy i dni, swoich pierwszych dwóch miesięcy, kiedy jej nerwy były zbyt delikatne, aby ją dotykać, Bóg przytulał Mary do swojej piersi, i to jego zapach, przesycony miłoscią, dziewczynka zapamiętała tak dobrze.
____________________
Miłosć Boga jest jak ocean. Widzisz jego początek, ale nie jestes w stanie dostrzec końca...
................................................
___________________
Zimowy, wiatr tańczył za oknami szpitala w Dallas, kiedy lekarz wszedł do małego pokoju, w którym leżała Diana, wciąż wykończona po operacji. Jej mąż, Dawid trzymał jej rękę, kiedy drżeli w oczekiwaniu na wiadomosć. Tamtego popołudnia, 10 marca 1991 roku, komplikacje zmusiły Dianę, która była dopiero w 24 tygodniu ciąży, do cesarskiego cięcia. Miało ono sprowadzić na swiat córeczkę. Rodzice mieli swiadomosć, że mierząca 30,5 centymetra i ważąca 708 gramów dziewczynka, urodziła się niebezpiecznie wczesnie. Słowa lekarza nadal wydawały się być raniącymi ich bombami: "nie wydaje mi się, aby były szanse na jej przeżycie" powiedział tak delikatnie jak mógł. Po czym zaczął opisywać problemy, jakim Mary musiałaby stawić czoła, gdyby przeżyła. Rodzice słuchali sparaliżowani.
"Może mieć kłopoty z chodzeniem i mówieniem. Może być niewidoma, lub mieć porażenie mózgowe...
Z biegiem dni pojawiały się nowe troski. Okazało się, że system nerwowy Mary jest niedojrzały i najdelikatniejszy pocałunek lub pieszczota, mogły tylko przyczynić sie do jej cierpienia.Rodzice nie mogli jej nawet kołysać. Wszystko co mogli robić, kiedy Mary w plątaninie rurek i przewodów walczyła o życie, pod ultrafioletowym swiatłem, to modlić się, aby Bóg był blisko ich drogocennej córeczki.
Mary powolutku rosła w siłę. Po 2 miesiącach jej rodzice mogi ją już wziąć w ramiona. A po kolejnych dwóch, pomimo braku nadziei ze strony lekarzy, zabrali ją do domu.
........Pięć lat pózniej Mary była drobną, acz zaczepną dziewczynką z lsniącymi szarymi oczkami i nienasyconą chęcią życia. Nie okazywała żadnych oznak psychicznego czy fizycznego osłabienia. Była normalnym, zdrowym dzieckiem. Pewnego popołudnia, 5 letnia Mary siedziała na kolanach mamy w parku, niedaleko domu. Jak zawsze szczebiotała, kiedy nagle ucichła. Wtulając się w mamę zapytała: "czujesz to?".
Diana wyczuwając w powietrzu nadchodzacą burzę odpowiedziała, tak, pachnie jak nadchodzący deszcz.
Mała Mary zamykając oczy spytała jeszcze raz:, "czujesz to?". Tak, odpowiedziała mama, pachnie deszczem. Nie mamusiu, pachnie jak ON.
Podczas długich nocy i dni, swoich pierwszych dwóch miesięcy, kiedy jej nerwy były zbyt delikatne, aby ją dotykać, Bóg przytulał Mary do swojej piersi, i to jego zapach, przesycony miłoscią, dziewczynka zapamiętała tak dobrze.
____________________
Miłosć Boga jest jak ocean. Widzisz jego początek, ale nie jestes w stanie dostrzec końca...
................................................
Monday, February 18, 2013
Cierpienie i odwaga
"Najdrożsi bracia. Zawezwałem was na ten Konsystorz nie tylko z powodu trzech kanonizacji, ale także aby zakomunikować wam decyzję o wielkiej wadze dla życia Koscioła. Rozważywszy po wielekroć rzecz w sumieniu przed Bogiem, zyskałem pewnosć, że z powodu podeszłego wieku moje siły nie są już wystarczające aby w sposób należyty sprawować posługę Piotrową. Jestem w pełni swiadom, że ta posługa w jej duchowej istocie powinna być spełniana nie tylko przez czyny i słowa, ale w nie mniejszym stopniu także przez cierpienie i modlitwę. Tym niemniej aby kierować łodzią Sw. Piotra i głosić Ewangelię w dzisiejszym swiecie, podlegającym szybkim przemianom i wzburzanym przez kwestie o wielkim znaczeniu dla życia, wiary, niezbędną jest siła zarówno ciała, jak i ducha, która w ostatnich miesiącach osłabła we mnie na tyle, że muszę uznać moją niezdolnosć, do dobrego wykonywania powierzonej mi posługi. Dlatego w pełni swiadom powagi tego aktu, z pełną swiadomoscią oswiadczam, że rezygnuję z posługi biskupa Rzymu - następcy Piotra, powierzonej mi przez kardynałów 19 kwietnia 2005 roku. Tak, że od 28 lutego 2013 roku, od godziny 20.00, rzymska Stolica Sw. Piotra będzie zwolniona (sede vacante) i będzie konieczne aby ci, którzy do tego posiadają kompetencje, zwołali Konklawe dla wyboru nowego Papieża........
Radio Vaticana, 11 lutego 2013".
.......................
Dwaj Papieże pokazują jak żyć. Jan Paweł II jak cierpieć i nie poddawać się, Benedykt XVI jak umieć przyznać się do ułomnosci, do starosci. Tym bardziej, że w dzisiejszym swiecie, w podeszłym wieku, nie łatwo jest sprawować funkcje publiczne. Media depczą po piętach 24 godziny na dobę, chcą wiedzieć wszystko, kontrolować wszystko, nagłasniać wszystko - aby tylko nie stracić słuchaczy, czytelników, telewidzów. Wszędzie pieniądz i pieniądz, liczy się siła i młodosć. Więc jak żyć w tym pędzącym swiecie, jak dorówniać, jak podołać wymaganiom. Wiek ma swoje prawa. Myslę też, że Papież Benedykt XVI dostrzegł jeszcze cos, o czym nie wiemy ?... Zostawia tę łódź, by ktos ją mocną ręką poprowadził...
A starosć? Chociaż wszystko o niej wiemy, to nie lubimy jej. Patrząc na starych ludzi chciałoby się powiedzieć, przecież to są starsi bracia. Oczywiscie starosć to często choroby, lecz jeżeli jest miłosć najbliższych, to wszelkie niedomagania łatwiej pokonać, /przykładem Jan Paweł II/. Ktos powie, że męczył schorowanym widokiem? Więc, czy mamy tylko pokazywać ludzi ładnych, wypacykowanych? O taki swiat nam chodzi?... Jan Paweł II pokazał, że życie w miłosci, i w zgodzie z samym sobą, pomaga znosić cierpienie. On uczył walczyć. Benedykt XVI uczy, że jeżeli chcesz, możesz podjąc decyzję, by nie upubliczniać cierpienia. I tak, też jest dobrze. Dwaj Papieże uczą odwagi.
W dzisiejszym swiecie starszym ludziom się tę odwagę odbiera. Zapisuje tony tabletek, ubezwłasnowalnia,
przebąkuje o eutanazji. Stary człowiek czuje się niepotrzebny, żyje w starchu przed domami opieki. Tylko nieliczne programy pokazują ludzi, którzy mają odwagę walczyć ze staroscią. Często ta starosć jest zbywana pół-usmieszkiem, puszczeniem oka na boku___________
W miarę jak się starzejemy, odkrywamy, że coraz mniej w nas odwagi do samodzielnego myslenia...
Radio Vaticana, 11 lutego 2013".
.......................
Dwaj Papieże pokazują jak żyć. Jan Paweł II jak cierpieć i nie poddawać się, Benedykt XVI jak umieć przyznać się do ułomnosci, do starosci. Tym bardziej, że w dzisiejszym swiecie, w podeszłym wieku, nie łatwo jest sprawować funkcje publiczne. Media depczą po piętach 24 godziny na dobę, chcą wiedzieć wszystko, kontrolować wszystko, nagłasniać wszystko - aby tylko nie stracić słuchaczy, czytelników, telewidzów. Wszędzie pieniądz i pieniądz, liczy się siła i młodosć. Więc jak żyć w tym pędzącym swiecie, jak dorówniać, jak podołać wymaganiom. Wiek ma swoje prawa. Myslę też, że Papież Benedykt XVI dostrzegł jeszcze cos, o czym nie wiemy ?... Zostawia tę łódź, by ktos ją mocną ręką poprowadził...
A starosć? Chociaż wszystko o niej wiemy, to nie lubimy jej. Patrząc na starych ludzi chciałoby się powiedzieć, przecież to są starsi bracia. Oczywiscie starosć to często choroby, lecz jeżeli jest miłosć najbliższych, to wszelkie niedomagania łatwiej pokonać, /przykładem Jan Paweł II/. Ktos powie, że męczył schorowanym widokiem? Więc, czy mamy tylko pokazywać ludzi ładnych, wypacykowanych? O taki swiat nam chodzi?... Jan Paweł II pokazał, że życie w miłosci, i w zgodzie z samym sobą, pomaga znosić cierpienie. On uczył walczyć. Benedykt XVI uczy, że jeżeli chcesz, możesz podjąc decyzję, by nie upubliczniać cierpienia. I tak, też jest dobrze. Dwaj Papieże uczą odwagi.
W dzisiejszym swiecie starszym ludziom się tę odwagę odbiera. Zapisuje tony tabletek, ubezwłasnowalnia,
przebąkuje o eutanazji. Stary człowiek czuje się niepotrzebny, żyje w starchu przed domami opieki. Tylko nieliczne programy pokazują ludzi, którzy mają odwagę walczyć ze staroscią. Często ta starosć jest zbywana pół-usmieszkiem, puszczeniem oka na boku___________
W miarę jak się starzejemy, odkrywamy, że coraz mniej w nas odwagi do samodzielnego myslenia...
Subscribe to:
Posts (Atom)