Na onet.pl pod jednym z artykułów w komentarzach, znalazłam ciekawy wpis pani
annakkk: "cos od niekatoliczki dla niekatolików i reszty". Osmielam się go
przedrukować tylko dlatego, że annakkk na końcu pisze "Jesli udało Ci się dotrwać
do końca tego tekstu i wywołał on na Twojej twarzy usmiech podczas czytania końcówki,
daj go do przeczytania swoim Przyjaciołom i Rodzinie...."
Ja dotrwałam do końca i przekazuję dalej...
_________________
- Pozwólcie, że wyjasnię wam problem jaki nauka ma z religią.
Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionym studentami zadaje
pytanie jednemu z nich:
- Jestes chrzescijaninem synu, prawda?
-Tak, panie profesorze
- Czyli wierzysz w Boga
- Oczywiscie
- Czy Bog jest dobry?
- Naturalnie, że jest dobry
- A czy Bog jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko?
- Tak
- A Ty - jestes dobry czy zły?
- Według Biblii jestem zły
Na twarzy profesora pojawił się usmiech wyższosci.
- Ach tak, Biblia!
- A po chwili zastanowienia dodaje: - Mam dla Ciebie pewien przykład.
Powiedzmy, że masz chorą i cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić.
Masz takie zdolnosci. Pomógłbys tej osobie? Albo czy spróbowałbys przynajmniej?
- Oczywiscie, panie profesorze
- Więc jestes dobry...!
- Myslę, że nie można tego tak ująć
- Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbys chorej, będącej w potrzebie osobie - jesli
bys tylko miał taką możliwosć. Większosć z nas by tak zrobiła - ale Bóg nie.
Wobec milczenia studentów profesor mówi dalej.
- Nie pomaga, prawda?
Mój brat był chrzescijaninem i zmarł na raka, pomimo, że modlił się do Jezusa
o uzdrowienie.
Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to pytanie?
Student nadal milczy więc profesor dodaje.
Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda?
Aby dać studentowi chwilę zastanowienia profesor sięga po szklankę
ze swojego biurka i popija łyk wody.
- Zacznijmy od początku chłopcze.
Czy Bog jest dobry?
- No tak...jest dobry
- A czy szatan jest dobry?
Bez chwili wahania student odpowiada - nie!
- A od kogo pochodzi szatan?
Student aż drgnął.
- Od Boga.
- No własnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze synu,
czy na swiecie istnieje zło?
- Istnieje panie profesorze...
- Czyli zło obecne jest we wszechswiecie. A to przecież Bog stworzył
wszechswiat, prawda?
- Prawda
- Więc kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył również zło.
A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki, także i Bóg jest zły.
Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi...
- A czy istnieją choroby, niemoralnosć, nienawisć, ohyda?
Te wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas swiecie?
Student drżącym głosem odpowiada
- Występują
- A kto je stworzył? W sali zalega cisza, więc profesor ponawia pytanie,
- Kto je stworzył?
Wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna rozglądać się
po audytorium. Wszyscy studenci zamarli.
- Powiedz mi - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby,
- Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa synu?
Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora:
- Tak panie profesorze, wierzę.
Starszy człowiek zwraca się do studenta: - W swietle nauki posiadasz pięć zmysłów,
które używasz do oceny otaczającego cię swiata. Czy kiedykolwiek widziałes Jezusa?
- Nie panie profesorze. Nigdy go nie widziałem.
- Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałes swojego Jezusa?
- Nie panie profesorze.
- A czy kiedykolwiek dotykałes swojego Jezusa, smakowałes Go,
czy może wąchałes? Czy kiedykolwiek miałes jakis fizyczny kontakt
z Jezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci?
- Nie panie profesorze. Niestety nie miałem kontaktu.
- I nadal w niego wierzysz?
- Tak.
- Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doswiadczenia,
nauka twierdzi, że Twój Bóg nie istnieje... Co Ty na to synu?
- Nic - pada w odpowiedzi, mam tylko swoją wiarę.
- Tak, wiarę...powtarza profesor i własnie w tym miejscu nauka napotyka
problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara.
Student milczy przez chwilę, po czym sam zadaje pytanie:
...................
- Panie profesorze - czy istnieje cos takiego jak ciepło?
- Tak
- A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?
- Tak synu, zimno również istnieje.
- Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.
Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta.
Wszyscy w klasie zamarli. Student zaczyna wyjasniać.
- Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone,
rozgrzane do białosci, mało ciepła lub też brak ciepła,
- ale nie mamy niczego takiego, co moglibysmy nazwać zimnem.
Może pan schłodzić substancję do temperatury - 273,15 stopni
Celsjusza (zera absolutnego),co własnie oznacza brak ciepła - nie potrafimy
osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w przeciwnym razie
potrafilibysmy schładzać substancję do temperatur poniżej - 273,15 st C.
Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają energię lub są jej źródłem.
Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła.
Jak pan widzi profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła.
Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło
jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem.
W sali wykładowej zaległa głęboka cisza.
W odległym kącie ktos upusił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota.
- A co z ciemnoscią panie profesorze. Czy istnieje takie zjawisko jak ciemnosć?
- Tak - odpowiada profesor bez wahania - czymże jest noc jesli nie ciemnoscią?
Jest pan znowu w błędzie. Ciemnosć nie jest czyms, ciemnosć jest brakiem czegos.
Może pan mieć niewiele swiatła, normalne swiatło, jasne swiatło, migające swiatło,
ale jesli tego swiatła brak, nie ma wtedy nic i własnie to nazywamy ciemnoscią, czyż nie?
Własnie takie znaczenie ma słowo ciemnosć.
W rzeczywistosci ciemnosć nie istnieje. Jesli istniałaby, potrafiłby pan uczynić
ją jeszcze ciemniejszą, czyż nie?
Profesor usmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się dobry semestr.
- Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku?
- Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego rozumowana
są fałszywe już od samego poczatku, zatem wyciągnięty wniosek jest
również fałszywy. Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie:
- Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć?
- Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie - wyjasnia student.
Twierdzi pan, że jest życie i smierć, że jest dobry Bó i zły Bóg. Rozważa pan Boga
jako kogos skończonego, kogo możemy poddać pomiarom.
Panie profesorze, nauka nie może wyjasnić takiego zjawiska jak mysl.
Używa pojęć z zakresu elektrycznosci i magnetyzmu, nie poznawszy przecież
w pełni istoty żadnego z tych zjawisk.
Twierdzenie, że smierć jest przeciwieństwem życia swiadczy o ignorowaniu faktu,
że smierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Smierć nie jest przciwieństwem życia
tylko jego brakiem. A teraz panie profesorze proszę mi odpowiedzieć - czy
naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp?
- Jesli masz na mysli proces ewolucji, młody człowieku, to tak własnie jest.
- A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy?
Profesor potrząsa głową wciąż się usmiechając, zdawszy sobie sprawę w jakim
kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr naprawdę.
- Skoro żaden z nas nigdy nie był swiadkiem procesów ewolucyjnych i nie jest
w stanie ich przesledzić wykonując jakiekolwiek doswiadczenie, to przecież w tej
sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacją, nie wykłada nam już pan
naukowych opinii, prawda?
Czy nie jest pan w takim razie bardziej kaznodzieją niż naukowcem?
W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie.
- Żeby uzmysłowić panu sposób w jaki manipulował pan moim poprzednikiem,
pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład - student rozgląda się po sali.
- Czy ktokolwiek z was widział kiedys mózg pana profesora?
Audytorium wybucha smiechem.
- Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał
mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową
metodą badawczą, jaką przytoczył pan wczesniej, można powiedzieć, że
z całym szacunkiem dla Pana, nie ma Pan mózgu, jak możemy ufać pańskim
wykładom, profesorze?
W sali zapadła martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi
z niedowierzana. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwać wiecznosć,
profesor wydusza z siebie:
- Wyglada na to, że musicie je brać na wiarę.
- A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi niezbędny
element naszej codziennosci.
A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje cos takiego jak zło?
Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi - oczywiscie, że istnieje, Dostrzegamy
je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka
przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy obecnym na swiecie.
Przecież te zjawiska to nic innego jak własnie zło.
Na to student odpowiada:
- Zło nie istnieje panie profesorze, albo też nie występuje jako zjawisko samo w sobie.
Zło jest po prostu brakiem Boga.
Jest jak ciemnosć i zimno, występujace jako słowo, stworzone przez człowieka
dla okreslenia braku Boga . Bóg nie stworzył zła.
Zło pojawia się w momencie kiedy człowiek w sercu nie ma Boga.
Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemnosć,
która jest wynikiem braku swiatła
Profesor osunął się bezwładnie na krzesło.......
...............................................................
annakkk, pisze, że tym drugim studentem prawdopodobnie miał być
Albert Einstein, który wg niektórych (niepewnych źródeł) napisać miał
książkę zatytułowaną "Bóg a nauka" w roku 1921.
Jesli nawet ten dialog nie ma nic wspólnego z tą postacią nauki, to i tak
powyższa tresć jest warta osobistej refleksji