Czemu lubię polskie cmentarze?
Bo są nasze, bo tchną przeszłoscią, szacunkiem dla zmarłych,
majestatycznym spokojem i pięknem. Na polskich cmentarzach palą się swieczki,
długo stoją kwiaty, leżą wieńce, a piękne pomniki pokazują miłosć i pamięć najbliższych.
Tu leży babcia a tu prababcia, tu wujek a tu brat. Ojciec, matka.....Na takim cmentarzu,
szczegolnie na prowincji, można "odwiedzić" całe rodziny,
zadumać się nad przemijaniem, z tęsknoty uronić łzę.
Cmentarz to taki drugi dom - lecz już nie życia a smierci. Na polskich cmentarzach
są studnie by puste flakony napełnić wodą, wstawić swieże kwiaty. Piękne alejki
i gdzieniegdzie ławeczki, - można usiąsć i zamysleniu przywołać fragmenty minionych dni. Zapłakać..____________
Czy lubię amerykańskie cmentarze?
Hmmm. I tak i nie. Są takie czysciutkie. Kwiaty po paru dniach są wyrzucane
do kosza bo kosiarka kosi trawę i nikt nie będzie się bawił w ich przestawianie.
Wszystko to biznes i czas. Byłam z rodziną 1 -go listopada na cmentarzu Marry Hill w Niles.
Odwiedzalismy różne groby idąc po grobach innych, - tutaj to normalne. Najgorsze były
kupki kaczek, których na tym cmentarzu jest mnóstwo, i gdy jest mokro łatwo w nie wejsć.
Na cmentarzach amerykańskich nie ma takiej zaduszkowej atmosfery jak w Polsce.
Każdy przyjdzie i leci zaraz do domu. Nawet chyba nie ma tu duchów..
Pewne są zajęte bo w Ameryce dwa magiczne słowa są najważniejsze
business & money
No comments:
Post a Comment