Friday, April 7, 2017

Katrina That Bitch - wspomnienie

   Ktos kto nie był w Nowym Orleanie, /Louisiana/, może mysleć, po zasłyszanych opiniach, że to miasto kompletnej rozpusty. Portowe miasto z domami publicznymi na Bourbon Street, z miejscami w rodzaju McDonalds, gdzie jadąc samochodem możesz kupic koktail akoholowy, i ogólnie wyluzowaną atmosferą,
- może niektórych przerażać.
Gdy pierwszy raz znalazłam się w Nowym Orleanie byłam oszołomiona. Wszędzie niesamowita swoboda, uprzejmosć ludzi na ulicach i mnóstwo sklepików. Na słynnej Bourbon Street można było zobaczyć, eleganckie, pachnące drogimi perfumami, dziewczyny, /czyt. prostytutki/. Pomiędzy tymi "domami" super kluby jazzowe, gdzie grają znakomite duże zespoły na żywo.
Natomiast gdzies w połowie tej "zepsutej" ulicy stali ludzie z krzyżem, oswietlonym swiatełkami,
i napisem o rychłym końcu swiata...
   W dobry humor wprawał napis na koszulkach, których tam można kupic mnóstwo,  "the end is near so drink a beer", koniec swiata blisko więc pij piwo, /ha ha, ha/.  W weekendy wszędzie ciasno i co ciekawe, można pić piwo na Bourbon Street, policja nie reaguje, tam jest to normalne. Z balkonów lecą korale,
/ale niezupełnie jest prawdą, że trzeba koniecznie pokazać biust, aby otrzymac taki sznur/. Co rusz widać jakąs słynną postać z telewizji czy swiata show-biznesu. Rano na snadaniu w restauracji, można posłuchać leniwie grajacego pianisty. Sielski nastroj, nikt się nie spieszy, ludzie ze sobą rozmawiają na ulicy nie znając się, /co jest nie do pomyslenia w Chicago/. Przy ulicach piękne drzewa, rozłożyste, poskręcane, a na jezdniach tramwaje!!
I mnóstwo Kosciołów Katolickich, bo Nowy Orlean to miasto katolickie. Nowoorleańczycy to potomkowie Francuzow jako, że stan Louisiana należal kiedys do Francji. Wiele domow ma kolumny w stylu jońskim, doryckim i korynckim. Wszystkich zachwyca French Quarter, który jest głównym celem turystów z całego swiata, dzielnica z francuska nazywana Vieux Carre, z hiszpańska Barrio Latino. Nowy Orlean to także unikalne cmentarze, ponieważ zwłoki chowane są na powierzchni ziemi, dlatego można podziwiac "domki" większe i mniejsze, na jaki kogo stać.
     Sliczne dziewczyny o jasnej skórze, i chłopcy o czarnych włosach, to codzienny widok.
Ciemnoskórzy są inni niż w Chicago, smuklejsi, a w zachowaniu bardziej europejscy. Można jeszcze spotkać domy, które biali budowali, ze specjalnymi przybudówkami z tyłu, dla czarnej służby..
Kto kocha swobodę, artyzm i ma umysł otwarty na innosć, może zakochać sie w Nowym Orleanie.
                  Niszczycielski Huragan Katrina to było zaskoczenie. Komunikat o ewakuacji był nadany dopiero w sobotę, na kilkadziesiąt godzin przed uderzeniem. Na szczęscie moja córka i inni studenci, dowiedzieli się wczesniej od kogos zaprzyjaźnionego, pracującego w telewizji.
Wyjechały wczesnie rano samochodem do Houston, jeszcze zanim ulice i drogi stały się oblężone.
Katrina uderzyła w poniedziałek, 29-go sierpnia 2005.
Rozmawiałam z ojcem jazzmena Ryana Mossakowskiego, który jest Polakiem, nielicznym zresztą w tym miescie, /zdecydował się nie uciekać/. Opowiadał, że gdy huragan uderzył to czuło się jakby
po dachu jechał pociąg.
Katrina zabrała 1836 istnień ludzkich, 705 uznano za zaginione.
     Po pięciu miesiącach po Katrinie ponownie zawitalismy do Nowego Orleanu. Było smutno, ale widać było ciężką pracę ludzi by przywrócić życie. Domy z pozabijanymi deskami oknami, poznaczone dachy na niebiesko i drzwi na czerwono, pozamykane ulice, nieczynne restauracje. Te które zostały już otwarte miały ograniczenie wody i prądu, a po dziesiątej wieczorem wszystkie już były zamknięte. Nieliczne otwarte hotele były o wiele droższe niż zwykle. Tramwaje niestety nie kursowały. Lecz  zastanawiające, że ludzie
wracali do tego miasta!?  No może pomijając tych biedakow, którzy pouciekali, bo ich domy zostały zmyte z powierzchni ziemi, albo stały zarosnięte i mokre pomimo upływu czasu. Smutny to był widok......
Do Loyola University wrociło 98% studentów, do Tulane University trochę mniej, ponieważ ten uniwersytet ucierpiał bardziej, jeden wydział trzeba było kompletnie zlikwidować, /zostało zniszczone skrzydło/.
A Loyola nie tknięty prawie ?!!. Co ciekawe, Loyola - uniwersytet jezuicki, i Tulane - żydowski, znajdujące sie dosłownie tuż koło siebie, przez miedzę, są usytuowane na najwyżej położonych terenach Nowego Orleanu, /Garden District/, a tym samym  najbezpieczniejszych. Można tylko pogratulować mądrosci tym, którzy się tam osiedlili przed laty i wybrali to miejsce.
     Na Burbon Street powoli życie wracało do normy. Ludzie nosili koszulki "Katrina That Bitch",
/Katrina ta dziwka/. Powoli też wrócił szalony Mardi Gras.......cdn..


                                   
         

No comments:

Post a Comment