Dla mnie lato zawsze jest leniwe. Gorąco, czasami duszno
i burzowo. Lecz ja kocham te burze.
W dzieciństwie zawsze bałam sie burzy, zapewne dlatego,
że w moim domu wszyscy sie bali...
Burza to takie oczyszczenie powietrza, /jak małżenska kłótnia, ha ha ha/.
Pare dni temu koło mnie, przeszedł potężny huragan i wyrwało
kilka drzew. I to już nie było smieszne.
Mysle, że te zmiany klimatyczne - to po prostu znaki czasu
i nie znaczy, że będzie koniec swiata. Swiat będzie istaniał nadal..
Dlatego smieszą mnie dyskusje, (szczególnie w naszych polonijnych
programach radiowych - my Polacy lubimy się tak straszyć), o tym,
że swiat się kończy bo ludzie źli, bo nie wierzą w Boga.....
Trzęsienia ziemi były i będą. Klimat sie zmienia i to jest normalne.
Planety się kruszą i to też jest normalne.
Człowiek przechodzi ewolucje i matka - ziemia też.
Bicie piany, straszenie, i wyolbrzymianie - jest czyms żałosnym.
Mówmy raczej co zmienic by lepiej żyć, jak zmienic siebie by lepiej żyć.
I jak przy-czy-nić się do zmiany swiata na lepsze.
Nieprawdą jest, że rządy krajow nic nie robią by pomóc ziemi.
Może jeszcze nie wszędzie, ale dużo dobrego się dzieje
- by pomóc swiatu i człowiekowi.